Córka Anny Strońskiej – Anna Stoszowska-Coates w osobistych pamiątkach po swojej mamie znalazła spisane wspomnienia. Nie wiadomo kto i kiedy je spisał i w jakim celu. Autorski tekst jest łagodnym tłem dla przywołanych wypowiedzi Strońskiej. Może dobrze, że nie wiadomo kto go stworzył?

Anna Strońska o sobie: Łażę za wczorajszym, zbieram pamiątki po czasach idyllicznej Galicji z mojej wyobraźni, a w rzeczywistości znałam już tylko ziemię nienawiści. Rozminęłam się z zawiłym polsko-rusko-żydowskim światem dawnej Polski. To, co ja mogę nosić w wyobraźni to jest skansen. Po moich cerkwiach hula wiatr i handlarz. W moich chanukach nie zaświecą się świece w żaden piątek. Należę do tych śmiesznych, którzy mogąc wybierać zawsze woleliby wschodnio-europejską prowincję od tropiku.” Skąd ta fascynacja? Strońska trochę ułatwia odpowiedź: “Bo jestem z pokolenia, które minęło się w przejściu z tamtym światem.”

W zbiorach Strońskiej jest miejsce na secesję i na judaica, na rzeźbę naiwnych (prymitywistów) i na stare fajanse z podobiznami władców Anglii, Austrii i carskiej Rosji. Zebrała malowane wiejskie zegary i kicz z różnych okresów, pasjonujące malarstwo schizofreników i ikony. Ale nigdy nie uważała się za kolekcjonerkę. Przeciwnie  – literatura, kontakty, katalogi – nie, to nie ona. Nigdy nie kupowała w antykwariatach. Dla niej liczy się misterium zdobywania… Zbierać to znaczy nachodzić ludzi, szukać… “Czekałam pod cudzym strychem, cała spięta z ciekawości… Ktoś zbiera, ja improwizuję. Ktoś patrzy w katalog, ja na sytuację.” U Strońskiej zbieranie przedmiotów po wsiach, po prowincji (a właśnie!) to szansa literacka na gromadzenie nazw, anegdot, wyobrażeń. Na gromadzenie wiadomości o ludziach (podług samej Strońskiej “ani miłych, ani odpychających. Codziennych. Okrucieństwo bez inwencji, nieczułość z nawyku.”). Może dlatego Strońska lubi na przykład zegary, że najintymniejszy związek z czasem, z przemijaniem jest czymś, co ją nieodparcie fascynuje. Napisała zresztą “Należę do ludzi, których pasjonuje proces przemijania, jeszcze zanim stanie się ich osobistym dramatem. Nasza nietrwałość, nasza kruchość.”

Składam podziękowania pani Annie Stoszowskiej-Coates za udostępnienie zamieszczonych tutaj wspomnień i fotografii.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *